Palette Deluxe nowa i stara wersja

Biorąc pod uwagę długość i gęstość moich włosów wizyta u fryzjera, której celem było farbowanie dobijała mnie tragicznie, gdy przychodziło do płacenia... Zazwyczaj fryzjerka mówiła, że zużytą ilością farby na moje włosy pomalowałaby na pewno 2-4 osób :-P
To skłoniło mnie do poszukiwań tańszego odpowiednika, choć taki tani to on nie jest.
Padło na Palette Deluxe, a to dlatego, że szukałam złotego słomianego blondu a Palette taki ma. 
Jakiś czas temu zmuszona kolejnym farbowaniem brakowało mi opakowania farby (na całe włosy potrzebuję min. 3-4 op.) pobiegłam do drogerii i ku mojemu zdziwieniu po dłuższym gapieniu się w półkę z farbami odkryłam, to nowe cudo w nowej szacie i cenie, która to najmniej przypadła mi do gustu.
Zaintrygowana nowością kupiłam 1 opakowanie co by poeskperymentować z nowością na włosach...
Co mnie ucieszyło to to, że nie zmieniła się numeracja farb, nadal wybrany przeze mnie odcień jest w numerze 204.
Opakowanie

Po lewej NOWA po prawej STARA formuła.

Zawartość
Emulsja rozwijająca pozostała bez zmian, bo tu tak naprawdę nie miało się co zmieniać.
Krem koloryzujący zmienił się znacząco. Przede wszystkim skład. A jeśli chodzi o używanie to na plus zdecydowanie zapach, mniej intensywny. W starej wersji był bardziej gryzący, drażnił. Jeśli chodzi o nakładanie to nic się nie zmieniło nadal trzeba się namachać pędzlem i tutaj niestety ja sobie sama farby nie nałożę.




Maseczka
Zawartość opakowania pozostała także bez zmian. Z tym, że nie ma już maseczki kaszmir i perły tylko całkiem nowa maseczka z 7 olejkami. Na początku nowa maseczka mnie bardzo zainteresowała, pomyślałam, że może będzie jeszcze lepsza niż poprzednia... Niestety pomyliłam się pierwotna wersja na moich włosach spisywała się znacznie lepiej. Włosy były gładkie, idealnie. Nie musiałam wspomagać się żadnymi sprayami aby je rozczesać w minutę. Nowa niestety choć w składzie wydaje się atrakcyjna tego efektu już mi dała, a szkoda bo zapowiadała się fajnie. Ogromna szkoda, że odżywki ze starej wersji nie można już kupić, bo to najlepsza jaką kiedykolwiek dane było używać.





Skład 



Efekt
Podsumowując jestem zauroczona nową wersją farby, włosy wyszły tak jak tego oczekiwałam. Kondycja ich nie została naruszona. Farba ładniej pachnie, dobrze się zmywa. Włosy ładnie się świecą i mają złocistą poświatę. Co prawda po jednorazowym farbowaniu odrostów ich kolor jest nie do końca taki jakbym chciała bo startuję z najciemniejszego odcienia naturalnych włosów (szatynka/ciemny blond) ale to w niczym mi nie przeszkadza. Przy kolejnym farbowaniu będzie idealnie.
Jedyne co mnie rozczarowało to cena, za poprzednią wersję płaciłam od 12-16zł a za nową niestety w Naturze wydałam 19zł. Tak czy siak na dzień dzisiejszy to jest moja ulubiona farba i jeszcze na jakiś czas z nią zostanę. Nowa formuła bardzo mi odpowiada ;-)) Strasznie tylko ubolewam nad odżywką. Ech "miałam gołębia a dostałam wróbla"...

A jakie są Wasze ulubione farby do włosów?

Komentarze

instagram @stellalily_pl