Kerium DS czyli walka z czerwonym pyszczkiem cz.II
La Roche-Posay, Kerium DS Creme, Kojący krem do skóry łojotokowej
Jakiś czas temu zaczęłam sagę, bo chyba tak to można nazwać dotyczącą mojej nieustającej, nieprzemijającej, niekończącej się i co tam jeszcze tylko na "nie"... Walce z czerwonym pyszczkiem czyli moim licem.
Pierwsza część poświęcona była mazidle, które zwie się Ruboril i poczytać o tym można TUTAJ.
Dzisiaj natomiast będzie jak w podtytule o kremie który jest moim cichym bywalcem w kuferku w ilościach niezliczonych i z którym raczej się nie zamierzam rozstawać. Dlaczego? Zaraz wyjaśnię ;)
Dodam jeszcze tylko tyle, że nie mam rozpoznanego przez dermatologa czy innego lekarza ŁZS (info), mam skórę mieszaną, bardzo przesuszającą się na policzkach z dużą skłonnością do rumienia, choć widocznych popękanych naczynek mam niewiele.
Info do strony producenta TUTAJ
Kilka słów o kremie...
Krem ten jest następcą znanego i popularnego Pityvala ale ten ma udoskonaloną formułę.
Wskazaniem do stosowania kremu jest łojotokowe zapalenie skóry - skóra zaczerwieniona, z widocznymi suchymi płatkami a do tego łojotokowa. Producent zapewnia, że czerwone plamy na skórze i łuszczenie są na długo zneutralizowane a komfort skóry zostaje przywrócony. Naskórek jest zregenerowany. Ponadto dostajemy zapewnienie 100% skuteczności po 4 tygodniowym leczeniu... Szok! Mało który producent to zapewnia, w najlepszym wypadku obiecują nam jak w przypadku znanego szamponu przeciwłupieżowego 99,9% skuteczności. Tu mamy gwarantowaną redukcję objawów czyli zaczerwienienie, łuszczenie, swędzenie (zupełnie jak u mnie :)
Tubka zawiera 40 ml produktu i cena waha się w granicach 45-60zł w zależności od apteki.
Krem nie zawiera parabenów.
Moje doświadczenia
Długo szukałam produktu, który spełniłby moje wszystkie wymagania... No i oczywiście nadal nie znalazłam co nie znaczy, że ten jest zły. Bo jest bardzo dobry i na mnie działa w 80% jak powinien.
Moja skóra na policzkach to skomplikowany stwór i naprawdę ten krem pomaga mi walczyć i doprowadzać ją do jako takiego porządku kiedy zaczyna szaleć czyli nagle staje się: sucha, szorstka i jednocześnie tłusta na wierzchu do tego zaczyna się łuszczyć, swędzi i piecze. Jednym słowem masakra z atrakcyjnymi małymi krostkami, które książkowymi pryszczami nie są ale zwyczajnymi czerwonymi krostkami. Dziwne prawda....?!
Krem stosuję wtedy przez 2-3 dni i wszystko wraca do normy, działa błyskawicznie. Już na drugi dzień krostki są o 2/3 mniejsze, bledsze, skóra nie piecze, nie swędzi. Wszystko się normalizuje. Kremu tego nie stosuje namiętnie przez cały czas, dlatego, że jest to dermokosmetyk, zadaniem którego jest wyleczyć "coś" więc jak jest już OK odstawiam go na jakiś czas stosując powiedzmy "normalne" kremy :)
Muszę dodać, że jest to naprawdę bardzo silny krem, nigdy nie spotkałam kremu, który faktycznie działaby tak szybko i skutecznie. Efekty widać praktycznie od razu, już po 15 min. skóra jest bledsza a na drugi dzień jest zdecydowana poprawa.
Z początku po pierwszej aplikacji krem lekko mnie podrażniał, sprawił, że przez 5-10 min skóra robiła się zaczerwieniona jeszcze bardziej ale po chwili efekt ten całkowicie ustępował i było dużo lepiej.
Krem ten ma postać lekkiego kremo-żelu, łatwo się rozsmarowuje, jest lekki, nie zapycha porów. Buzia po nim jest gładka, ideał pod makijaż, działa jak baza wygładzająca, choć jak nałożymy za dużo to zwyczajnie się roluje. Zapach prawie niewyczuwalny. Nie pozostawia tłustej warstwy a tylko lekki film. Nawilża przyzwoicie choć mógłby lepiej.
Ten krem naprawdę działa, to chyba jeden z niewielu produktów które znam od bardzo dawna i używam, używam, używam... Także mogę polecić niecierpliwcom bo na efekty nie trzeba czekać długo. Za to go uwielbiam i zawsze mam pod ręką.
Moja skóra ma ostatnio tendencję do czerwienienia się, nie wiem nawet skąd to się wzięło... Zainteresuję się tym kremem, wydaje się być skuteczny :)
OdpowiedzUsuńIdalia poproś o próbkę w aptece, warto spróbować. Choć nie polecam od razu kupna pełnowymiarowego opakowania, bo krem jest mocny i lepiej nie ryzykować dość dużego wydatku.
OdpowiedzUsuńA skuteczny jest, naprawdę choć wszystko zależy też od tego skąd ten rumień u Ciebie się bierze ;))
Hmmmmm Im więcej czytam wpisów na Twoim blogu, tym bardziej mam przekonanie, że Twoja cera jest równie kapryśna i trudna do pielęgnacji, jak moja. Cudownie, że trafiłam na kogoś z takimi problemami, jak ja! :) Ale oczywiście życzę Ci powodzenia w walce o lepszą skórę :)
OdpowiedzUsuńCiekawe tylko, dlaczego ja jeszcze nigdzie się na ten krem nie natknęłam? Byc może teraz byłby, jak znalazł!
Cieszę się, że mój blog Ci się podoba ;) Miło mi! Ale faktem jest, że cerę niestety mam kapryśną, sama nie wiem czasem jakie problemy jej dotyczą :/ Skłaniam się ostatnio tylko ku pielęgnacji naturalnej, olejki, itd. Specjalistyczne kremy stosuję tylko w razie wielkiej potrzeby, bo z jednej strony one pomagają a na dłuższą metę szkodzą ... Niestety. No i oczywiście zapraszam częściej ;))
UsuńJak dobrze, że trafiłam na Pani blog! Lekarz przepisał mi kerium, posmarowałam i co? Zaczerwienienie jeszcze mocniejsze! Ulżyło mi, że taka rekacja się zdarza :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBasia
jakpoznalamtwojamatke.blog.pl
Mam nadzieję, że krem pomoże i skóra się uspokoi :)
UsuńCześć, jestem Mary
OdpowiedzUsuńMiałem łupieżu na głowie ..
Od dnia, kiedyś Siampoo Creme KERIUM & Siampoo Gel KERIUM, jestem o wiele lepiej.
Cieszę się, że podziałało :)
UsuńWitam, bardzo przydał mi się ten artykuł, używam drugi dzień tego kremu ale po zaaplikowaniu twarz robi mi się czerwona ale mija po godzinie mniej więcej, oprócz tego używam też płynu micelarnego tej firmy. Mam jedno pytanie: czy stosując ten krem mogę nałożyć na niego podkład czy jest konieczne aby używać tylko krem przez kilka dni? Będę wdzięczna za odpowiedź, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj używałam kremu kilka dni i potem przerwa, no i gdy zaszła potrzeba znów kilka dni i przerwa. To silny krem i bałam się używać go przez cały czas. Poza tym gdy tylko minie Ci zaczerwienienie ( a to znaczy w tym przypadku, że działa) spokojnie możesz nałożyć makijaż :)
UsuńDziękuję Ci bardzo za odpowiedź, poza tym przyznam że bardzo miły blog i ciekawie opisane różne kosmetyki, pozdrawiam
UsuńDziękuje i zapraszam częściej :)
UsuńSUPER BLOG. TRAFIŁAM NA NIEGO PRZEZ PRZYPADEK GRZEBIĄC W NECIE NA TEMAT MOICH PROBLEMOW Z CERĄ. A TU TEN SAM PROBLEM JAK SAMA BYM PISAŁA.DZIĘKI ZA OPINIE NA TEMAT JREMU BO ORYKALAM SIE Z JEGO KUPNEM I ZASTOSOWANIEM. MIAŁAM OBAWY ZE MOŻE BYC GORZEJ.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że krem pomoże ;)
UsuńZapraszam częściej :)
A jakiego podkładu używasz na ten krem ze tak dobrze współgra?
OdpowiedzUsuńAktualnie nie uzywam tego kremu już i mam też inne podkłady niż kiedyś więc trudno mi powiedzieć jakby się sprawdził....
UsuńWłaśnie użyłem ten krem. Masakra... Twarz mam czerwoną jak stówa ; ((((((((((
OdpowiedzUsuńU mnie taki efekt z tego co pamiętam utrzymywał się ok 20 s. a potem ładnie wszystko uspokajało. Aktualnie używam innych kosmetyków.
UsuńJasne jak słońce ze masz łojotokowe zapalenie skory.
OdpowiedzUsuńMinęło 5 lat prawie od tego posta i na ten moment nie powróciłam do tego kremu. Aktualnie używam kosmetyków do skóry atopowej.
Usuńkrem pomagał podczas pierwszej kuracji, teraz kolejna zima i juz nie pomaga. skora czerwona i odpada.
OdpowiedzUsuńSzkoda. Jednak musimy pamiętać i o tym, że z czasem potrzeby i wymagania skóry się zmieniają. Dlatego pielęgnacja problematycznej skóry jest taka trudna.
Usuń