Włosom na ratunek vol. III - Eksperyment z laminowaniem
Przyznam się szczerze, że w ciągu całego życia nigdy nie robiłam żadnych domowych masek do włosów, żadnych płukanek ... Zawsze zwyczajnie szłam na łatwiznę i kupowałam gotowe produkty. Jednak ostatnio szał związany z laminowaniem a dokładnie z jego cudownymi efektami tak mnie zaintrygował, że postanowiłam spróbować czy rzeczywiście będę piać z zachwytu jak spora część dziewczyn, która poddała włosy temu "zabiegowi" ...
Cel zabiegu:
Natychmiastowa poprawa wyglądu włosów. Uszkodzone włosy zostaną wypełnione naturalną keratyną, łuski włosowe zostaną zamknięte, zostaną zlikwidowane rozdwajające się końcówki. Efekt: gładkie, sypkie, lśniące, zdrowe włosy. Brzmi cudownie prawda...? Zatem do dzieła :D
Przygotowanie:
Proporcje mniej więcej 1:3 + dodatki do maski
1 duża łyżka żelatyny
3 duże łyżki gorącej wody
1/2 łyżki dowolnej maski/odżywki do włosów
Ewentualne dodatki: ocet, d-panthenol, sok aloesowy, napar ziołowy zamiast wody, dowolny olej zimnotłoczony, jogurt, miód, żółtko, etc. Oczywiście wszystko z zachowaniem zasady lepiej mniej niż za dużo :)
Ja postanowiłam na pierwszy rzut zrobić wersję podstawową z tym, że maski dałam więcej, bałam się zbyt silnego efektu...
Ponieważ nie mam oporów przed produktami zwierzęcego pochodzenia, kupiłam żelatynę uszykowałam sobie pozostałe potrzebne produkty czyli końcówkę maski Himalaya Herbals i trochę balsamu Natura Siberica. Umyłam włosy jak zwykle czyli szamponem Natura Siberica (bez SLSów) do włosów farbowanych i przygotowałam miksturę :)
Żelatynę rozpuściłam w gorącej wodzie i poczekałam aby lekko przestygła. Dodałam maskę wymieszałam i nałożyłam na włosy. Nakładało się dość ciężko mimo dużej ilości odżywki. Pewnie byłoby jeszcze trudniej gdybym zastosowała się do proporcji dlatego radze nakładać to mazidło gdy żelatyna jest jeszcze dość ciepła.
Na tak wysmarowane włosy nałożyłam folię, ręcznik i pozostawiłam na 30-40 min. Potem dokładnie spłukałam letnią wodą. Zmywało się dość dobrze. Mokre włosy nie były jednak zbyt miłe w dotyku - były sztywne, szorstkie. Proteiny usztywniają włosy więc pomyślałam... DZIAŁA :)
Spróbowałam rozczesać mokre włosy i tu niestety poddałam się od razu. Włosy niestety nie dały się rozczesywać. Bałam się, że tylko je poszarpię więc odpuściłam. Poza tym normalnie rozczesuję dopiero podsuszone włosy. Wysychały w takim samym tempie jak zazwyczaj, nie suszyłam ich suszarką, choć niektórzy zalecają po tym zabiegu by je wysuszyć ciepłym bądź gorącym nawiewem.
Spróbowałam rozczesać mokre włosy i tu niestety poddałam się od razu. Włosy niestety nie dały się rozczesywać. Bałam się, że tylko je poszarpię więc odpuściłam. Poza tym normalnie rozczesuję dopiero podsuszone włosy. Wysychały w takim samym tempie jak zazwyczaj, nie suszyłam ich suszarką, choć niektórzy zalecają po tym zabiegu by je wysuszyć ciepłym bądź gorącym nawiewem.
Włosy po wysuszeniu rozczesały się dość dobrze ale gorzej niż bez żelatyny. Zdecydowanie zwiększyła się ich gładkość, stały się bardziej sztywne, proste i sypkie. Bardziej się błyszczały. Nie puszyły się tak jak po wcześniejszym myciu, zwiększyły swoją objętość i wydłużyła się ich świeżość, tzn. umyłam je dopiero po raz kolejny po 3 dniach, a zazwyczaj myję co drugi dzień. Jednak kolejne mycie znów było co dwa dni.
Na pewno nie stały się bardziej miękkie ale końcówki się bardziej wygładziły. Liczyłam na lepsze nawilżenie na końcówkach ale niestety nic się nie poprawiło.
Czy nastąpiło przeproteinowanie to trudno mi określić...? Jest to prawdopodobne, bo moje włosy mają od połowy do końców dość wysoką porowatość.
Całość zabiegu oceniam pozytywnie. Moje włosy są rozjaśniane i na pewno nie uzyskam na "martwym" włosie takiego efektu jak na włosach naturalnych czy koloryzowanych szamponami lub henną.
Pewnie za jakiś 2-3 tyg. powtórzę zabieg ale na pewno maska zostanie wzbogacona olejkiem arganowym i d-panthenolem. Użyje też innej maski do włosów.
Do tej pory włosy umyłam po laminowaniu trzy razy w tym raz zwykłym szamponem z SLS (podczas wyjazdu) i efekt nadal się utrzymuje choć zdecydowanie mniej.
Na koniec moje aktualne wymiary włosowe:
- długość ok. 69-70cm (kiedyś było ponad 100:)
- obwód włosów w kitce ok. 12 cm - kiedyś było 15 cm :(
Staram się doprowadzić je do stanu sprzed 10 lat ale to nie będzie łatwe. Bynajmniej moja akcja: Na ratunek włosom trwa.
obwód 12cm... u mnie marne 7,5 =(
OdpowiedzUsuńoo...
Usuńto faktycznie duża różnica
a jakie masz włosy, bo może są cieniutkie ale jest ich dużo?
Moje pojedyncze włosy są dość grube.
zazdroszczę tych 70 cm :(
OdpowiedzUsuńZapraszam :
http://delancydame.blogspot.com/
Ja to i za 10 lat nie będę mieć takich włosów..
OdpowiedzUsuńU mnie jest jakieś 55-60 cm, wciąż walczę żeby trochę urosły. Do mojej studniówki mają czas ... :D
OdpowiedzUsuńurosną na pewno :)
Usuńja nigdy nie zapuszczałam włosów i nie przywiązywałam do tego uwagi :)
12cm? Szczęściara, moje mają 8cm ale już się cieszę, bo całe życie były jeszcze cieńsze:)
OdpowiedzUsuń12 cm to u mnie w perspektywie tego co było wypada kiepsko.
UsuńChcę by włosy powróciły do dawnej formy.
Ale dziękuję :)
ale u Ciebie efekt ładnie widac !! :)
OdpowiedzUsuńWłosów baaardzo zazdroszczę. Od dzieciństwa moje marzenie to takie włosy. Laminowałam ostatnio i muszę przyznać, że efekt mnie zaskoczył i pozytywnie i negatywnie. Z jednej strony włoski były błyszczące i takie odżywione, a z drugiej to jakby brakowało im życia.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTo ciekawe co piszesz.
ja też marniutko obwód 9cm :/ A z długoscią to w ogole jestem w tyle :P
OdpowiedzUsuń9 cm to nie mało ;)
UsuńA co do długości to kwestia gustu, ja całe życie miałam włosy do pasa więc inaczej siebie nie widzę. Nie zapuszczam ich zwyczajnie mam takie i już heheh, tylko skracam końce. Raz ciachnęłam drastycznie ponad 15 cm albo i więcej ale też nikt ze znajomych nie zauważył :)
Wszyscy laminują, laminuję i ja w takim razie. Żelatyna zakupiona, nie było z tym tak łatwo, w małych sklepach w Anglii nawet nie wiedzą co to ;)
OdpowiedzUsuńEfekt u Ciebie jest fajny, ale fakt u dziewczyn z ciemnymi włosami był chyba bardziej spektakularny. Co nie zmienia faktu, że masz po prostu bajeczne włosy! Są piękne.
Dziękuję Ci bardzo :)
UsuńA ty tez spróbuj koniecznie.
Włosy piękne, choć ten słodki blond nie pasuje mi do Twojego mocnego charakteru :) Chętnie poczytam posty o "reperowaniu " włosów. Sama mam problem ze zniszczonymi od kiedy je farbuję :/
OdpowiedzUsuńUśmiałam się z tego "słodkiego blondu" heheh :)
UsuńWiesz to taki kamuflaż :D
Marzą mi się takie włosy jak miałaś Ty w 3 kl. LE gładziudki blondzik :P
A ciekawa jestem tych Twoich włosów teraz, koniecznie muszę je obejrzeć :)
Ale masz długie włosy! I rzeczywiście widać efekt po laminowaniu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to fajnie ;)
UsuńAle piękne długie włosy! I te 70 cm.. ja mam dopiero 40;D Zazdroszczę;) Zastanawia mnie jedno..co robię zle( a może i w cale nie zle ), że moje włosy nigdy nie są sztywne kiedy już nałożę żelatynę i nigdy nie zastyga mi na włosach? Są po prostu bardzo bardzo śliskie, ale efekty mam podobne jak u Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejszy jest efekt :)
UsuńEfekt jest bardzo widoczny, szczególnie wygładzenie :) Ja boje się własnie przeproteinowania..
OdpowiedzUsuńAnomalia
Ja boję się tego samego ale będę jeszcze próbować.
Usuńja tez robilam laminację- możesz u mnie zobaczyc efekty tego zabiegu. Blog jest ciekawy, czyta się z przyjemnością,a to zdecydowany atut. dodaję do obserwowanych i będzie mi bardzo miło, jeśli także dołączysz do tego grona u mnie.
OdpowiedzUsuńbuziaki scoobyciasteczko;*
Dziękuję ci bardzo za miłe słowa:)
Usuńmasz cudne włosy!
OdpowiedzUsuńbardzo lubie żelatynke!
pozdrawiam,zapraszam!;)
Dziękuję ;)
UsuńNiesamowita długość :) A efekty po żelatynie jak najbardziej widoczne!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTo super, że cos widać :)
Bardzo podobają mi się Twoje włosy. Laminowania jeszcze nie próbowałam, na razie muszę popracować nad wypadaniem :(
OdpowiedzUsuńObserwuje!
Dziękuje, miło mi :)
UsuńSpróbuj koniecznie :)
Muszę spróbować... :)
OdpowiedzUsuń