Kuracja z Xlash czas start :)

Długo kusiły mnie wszelkiego typu odzywki do rzęs ale jakoś na tą konkretną nie mogłam się zdecydować. Ceny skutecznie mnie zniechęcały. W końcu decyzja zapadła i do koszyka wpadł Xlash. Cena niemała bo 209 zł z przesyłką. Skusiły mnie przede wszystkim pozytywne opinie jakie ten produkt zbiera w porównaniu do droższych nawet odpowiedników wypada lepiej. Zatem przekonajmy się ... Odżywkę możecie dostać na stronie NaturMedicin i tam też zamówiłam. Obsługa sklepu bardzo miła, polecam :)

Sam preparat jest na bazie składników naturalnych, poniżej skład. 

A teraz od czego zaczynam... To moje rzęsy na obu ślepiach. Ogólnie tragicznie nie jest ale kiedyś było 5 x lepiej. Jeszcze do czasów liceum byłam posiadaczką cudnych, długich, gęstych i czarnych rzęs, czemu tak ich stan się pogorszył nie wiem.....

Na koniec moje rzęsy z warstwą zwykłego tuszu MF 2000 Calorie, pomalowane bez zalotki. Przyznam, że nie lubię go, kupiłam chyba dwa razy i ten drugi utwierdził mnie w przekonaniu, że to byle co... Nigdy więcej! Skleja rzęsy i robi pandę, muszę się bardzo pilnować, żeby oko w ciągu dnia wyglądało OK a tego chyba nikt nie lubi.

To tyle trzymajcie kciuki za powodzenie kuracji. Mam nadzieje, że rzęsy zyskają na długości i grubości. Fajnie by było gdyby wyrosło też kilka nowych :)

Na pewno odezwę się w tej sprawie za jakiś czas. A czy ktoś z Was miał styczność z tym produktem? Chętnie poznam Waszą opinię... :)

Bonus

Rzęsy moich córek, piękne prawda... :)