PAULA'S CHOICE Skin Perfecting Lioton (i żel) z kwasem 2% BHA

Okres jesienno - zimowy się już skończył zatem czas na podsumowania i recenzję produktów z kwasami, które towarzyszyły mi w tym roku. Dzisiaj o kosmetyku, który pierwszy zaraz zagościł w mojej łazience na początku tego roku. Jeśli jesteście ciekawi jak się sprawdził zapraszam do dalszej lektury :)



Wg info. producenta: Skin Perfecting 2% BHA lioton 100 ml to produkt przeznaczony do każdego typu cery a także do cery problemowej z trądzikiem w tym różowatym, z przebarwieniami, zaskórnikami i zmarszczkami. Jest to delikatny lotion z zawartością 2 % kwasów BHA (kwas salicylowy), który ma skutecznie usuwać wypryski i zaskórniki. zawiera również innowacyjny kompleks olejów roślinnych, antyoksydantów, składników przeciwzapalnych i wiążących wilgoć w skórze. Lekka formuła nawilża skórę i sprawia, że jest ona jedwabiście gładka. Eksfoliuje powierzchnię skóry oraz pory, usuwając z niej zanieczyszczenia i nadmiar sebum. pH na poziomie 3,4. Nie zawiera barwników, parabenów ani substancji zapachowych.
Producent oferuje trzy produkty o różnej strukturze: lioton, żel oraz płyn. Wszystkie mają takie samo działanie, do nas należy tylko kwestia wyboru ulubionej formuły. Ja wybrałam lotion oraz skusiłam się na próbkę żelu (3 ml). 


Zdecydowałam się na lioton ponieważ zależało mi na tym aby produkt pełnił jednocześnie funkcję pielęgnacyjną a także bazę pod makijaż. Przygodę z tymi produktami zaczęłam od liotonu, po trzech tygodniach zrobiłam przerwę i postanowiłam wykorzystać próbkę żelu, która starczyła mi na 1,5 tygodnia po czym znów powróciłam do lotionu. Kosmetyki używałam dwa razy dziennie codziennie.
Lotion to lekka emulsja a właściwie powiedziałabym lekki krem, który nie ma jakiegoś konkretnego zapachu, podobnie jak żel. Ani jeden ani drugi nie spowodował u mnie podrażnień czy pogorszenia stanu skóry. Nie zaobserwowałam też widocznego łuszczenia naskórka ale zaznaczę, że systematycznie używam szmatki muślinowej Liz Earle podczas mycia oraz peelingów enzymatycznych.



Kiedy dokonywałam zakupu nie ukrywam, że miałam dylemat która formuła będzie dla mnie najlepsza. Tak jak napisałam wyżej chciałam, żeby kosmetyk dodatkowo pełnił określone funkcje i bardzo cieszę się z dokonanego wyboru. Podczas tygodniowego testu z żelem niemal męczyłam się z tym produktem a przyczyną tego był niby z pozoru błahy powód a mianowicie wchłanianie.
Lioton używałam wyciskając na dłoń (rano 1 pompkę a wieczorem dwie) porcję kosmetyku a następnie wklepywałam w skórę.Wchłaniał się całkowicie po 2-3 minutach i rano mogłam kontynuować działania zwyczajnie robiąc makijaż.
Żel nie był tak łatwy w obsłudze. O ile sama formuła jest fajna i składowo może być kusząca dla osób z mieszaną i tłustą skórą tak w praktyce wypada po prostu kiepsko. Brak odpowiednich emolientów w składzie sprawia, że oczekiwanie na wchłonięcie się tego kosmetyku to prawdziwa katorga, 10-15 minut to mało, naprawdę... Do tego po tym czasie zostawia na twarzy dziwny lepiący się film. Przy używaniu rano ewidentnie skóra wymagała nałożenia dodatkowego kremu aby można było pracować nad makijażem. Później zaczęłam łączyć owy żel z kremem i to było najlepsze rozwiązanie aby dokończyć tydzień z próbką. Dlatego ja nie polecam żelowej wersji kosmetyku.


Wydajność kosmetyku (lioton 100 ml) bardzo dobra, jest koniec marca a ja nadal mam ponad pół opakowania, więc spokojnie będę kontynuować kurację wspomagając się filtrami przeciwsłonecznymi. Dodam, że w ziemie ich nie używałam bo wychodziłam do pracy jeszcze po ciemku i wracałam o zmroku cały dzień przebywając w pomieszczeniu sztucznie oświetlanym. Nie przepadam za duszeniem skóry syntetycznymi filtrami, więc kiedy nie muszę to nie używam.
Samo działanie liotonu z kwasem BHA 2% Paula's Choice oceniam bardzo pozytywnie. Skóra nie reagowała rumieniem, wręcz powiedziałabym, że uspokoiła się co mi się podoba. Największe zmiany zauważyłam na policzkach i czole. W zauważalny sposób skóra się wygładziła, ujednolicił się jej koloryt a pory są mniej widoczne. Działanie nawilżające też wypada na plus, bo skóra nie wymagała rano dodatkowego nawilżenia. Teraz przez cały marzec pod ten kosmetyk stosowałam dodatkowo Matricium Biodermy (opinia) aby dodatkowo przygotować i wzmocnić skórę na wiosnę. Niestety kosmetyk nie uporał się z moimi zaskórnikami na nosie, ale w tym miejscu u mnie skóra jest wyjątkowo odporna na cokolwiek. I tylko mechaniczne działania dają jakieś rezultaty... Szkoda.
Lioton 2 % bha z każdym kosmetykiem dobrze współpracuje, z kremami i podkładami zarówno fluidami jak i minerałami. Grubsza warstwa liotonu może się rolować ale ja takową kładłam tylko na noc. Poza tym zawsze przy kwasach na wieczór stosowałam oleje. W ubiegłym roku był to olej emu (opinia). W tym roku serum olejowe Kiehl's (recenzja) oraz w zależności od chęci różne oleje (kokosowy, arganowy, serum olejowe Ambrosia Lucy Minerals).
Całość kuracji oceniam pozytywnie i myślę, że będę okresowo wracać do produktów Paula's Choice.

Jestem ciekawa Waszych doświadczeń jeśli chodzi o produkty z kwasami do domowego użytku. Koniecznie podzielcie się wrażeniami w komentarzu :)


Komentarze

  1. Ostatnio źle wpłynął na moją cerę krem Bandi z kwasami, więc ostrożnie podchodzę do nowości. Trzymam się sprawdzonego La Roche Posay DUO, bo nie robi mi masakry ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie właśnie Duo robił masakrę, wyrzuciłam pół opakowania... :(
      Widać każda skóra ma swoich ulubieńców. A Bandi jakie kwasy zawierał?

      Usuń
  2. U mnie Effaclar duo też wiedzie prym.
    Mam jednak ochotę na jakiś tonik z kwasem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie LRP się nie sprawdził, choć jestem ciekawa tego nowego DUO+ Może kiedyś go wypróbuję :)

      Usuń
  3. Ja szczerze mówiąc nigdy nie używałam kosmetyków z kwasami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy produkt ale jakoś się boję używać kwasów, mam suchą skórę i niebyłby to dobry pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiednie kwasy i stężenia można z powodzeniem stosować nawet u bardzo suchej i wrażliwej skóry. Szczególnie po to by opóźnić proces starzenia. Ja mam trądzik różowaty, wrażliwą skórę i suchą jednocześnie i taki krem nie robi mi krzywdy.

      Usuń
  5. Bardzo interesujący produkt. Wprawdzie kupiłam właśnie krem z kwasami, a że jest spory, trochę potrwa aż go zużyję, ale ląduje na mojej liście na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda ciekawie. Na razie mam jeszcze serum z 15% kwasem glikolowym z Biodermy, ale może za rok?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to spore stężenie, pewniejsza jestem BHA bo już używałam ...
      A jak się sprawdza ?

      Usuń
  7. Ja jakoś się boje sama eksperymentować z kwasami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że tak małymi stężeniami nie można sobie zrobić dużej krzywdy ale zawsze warto zacząć od próbki :)

      Usuń
  8. Mam tę markę na liście chciejstw :)

    ps. sliczne zdjęcia robisz, tyle w nich słońca! :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Ślad w postaci komentarza jaki zostawisz po sobie jest dla mnie dowodem na to, że blog i treści w nim zawarte są ciekawe i godne uwagi. Dziękuję za każde słowo czytam je z przyjemnością :)

instagram @stellalily_pl