The Body Shop CAMOMILE Sumptuous Cleansing Butter | Masło rumiankowe do demakijażu
Oleje w mojej łazience goszczą od kilku lat i wykorzystuję je na różne sposoby. Przede wszystkim uwielbiam wieczorne oczyszczanie właśnie olejami. Pisząc tutaj o olejach mam na myśli głównie OCM ale ostatnio zainteresował mnie temat balsamów/maseł oczyszczających, które działają mniej więcej tak samo ale różnią się konsystencją. Mam ambitny plan zrobić swój własny balsam do demakijażu jednak postanowiłam, że najpierw przekonam się co w tej kwestii oferują inni. Przyglądałam się składom wielu słynnych tego typu produktów m.in. Clinique czy Emma Hardie, jednak The Body Shop własnie ze względu na wspomniany skład zainteresował mnie na tyle, że postanowiłam spróbować. Czy było warto? Zapraszam do lektury :)
CAMOMILE Sumptuous Cleansing Butter to delikatny środek do demakijażu całej twarzy w tym oczu, który w skuteczny sposób rozpuszcza cały makijaż oraz zanieczyszczenia pozostawiając skórę czystą, gładką, odświeżoną i zadbaną. Producent zapewnia, że skutecznie radzi sobie ze wszystkimi rodzajami makijażu również z tuszem i podkładem wodoodpornym. Ponadto odpowiedni jest do skóry wrażliwej oraz osób noszących szkła kontaktowe.
Masło stosuje się na suchą twarz i po dokładnym "wymasowaniu" zmywa wodą lub ściera wilgotną szmatką muślinową.
Tu od razu zaznaczę, że ja używałam grubej szmatki z mikrofibry Jan Niezbędny, którą używam przy ocm. Mam ściereczkę muślinową, jednak w moim odczuciu gorzej ona sobie radzi niż mikrofibra czy choćby zwykły mały bawełniany ręcznik. Jan Niezbędny okazał się niezastąpiony a wypróbowałam naprawdę wiele szmatek przy oczyszczaniu olejami.
Konsystencja tego masełka jest fajna, niby zbita i stała ale jednocześnie puszysta. Łatwo się je nabiera palcem i przyjemnie rozmasowuje na twarzy. Zaletą tych maseł w porównaniu do ciekłych olei jest niewątpliwie to, że nie brudzi się nimi wszystko dookoła i łatwo je zabrać na wyjazd, co niejednokrotnie w przypadku ciekłego oleju było u mnie przeszkodą.
Masło topi się pod wpływem ciepłoty ciała, dosłownie rozpuszczając tak jak obiecuje producent każdy rodzaj makijażu. Próbowałam z wodoodpornym podkładem MAP, drogeryjnymi oraz mineralnymi podkładami i każdy jeden topił się pod wpływem tego masełka w tempie ekspresowym.
Nakładam je tak jak zaleca producent (tak samo ocm) czyli na suchą skórę, wykonuję delikatny masaż całej twarzy a na koniec wykonuję demakijaż oczu, pocierając delikatnie palcem po powiekach i rzęsach. Wodoodporny tusz rozpływa się szybciej niż przy dwufazówkach czy micelu! Na koniec moczę moją szmatkę z mikrofibry w dość ciepłej (nie gorącej wodzie, mam cerę naczyniową więc uważam) i przykładam na minutkę do twarzy delikatnie ścierając z twarzy cały rozpuszczony z masłem makijaż. I tu dzieje się magia, wszystko zostaje na ścierce a cera jest niesamowicie oczyszczona. Czynność ze szmatką powtarzam dwu, trzykrotnie. Na koniec spryskuje twarz wodą termalną. I jest idealnie :)
Na koniec nakładamy oczywiście serum czy krem nawilżający odpowiedni dla naszej cery.
Na koniec nakładamy oczywiście serum czy krem nawilżający odpowiedni dla naszej cery.
Cieszę się, że coraz więcej producentów wychodzi z taką propozycją. Jednak trzeba się przyjrzeć składom czy faktycznie produkt taki opiera się naturalnych olejach czy syntetycznych woskach i olejach ropopochodnych.
Wiem, że wiele osób z tłustą cerą boi się "zapychania" czy pogorszenia stanu skóry. Uważam, że zupełnie niesłusznie, bo przy poprawnym użytkowaniu kosmetyku można poprawić stan skóry poprzez systematyczne dogłębne i delikatne jednocześnie oczyszczanie. Drugim mitem jest to, że po olejach na skórze pozostaje tłusta warstwa. Absolutnie to nie prawda, skóra jest miękka, czysta, nic się nie lepi, klei, itd.
Oczyszczanie olejami to temat na osobnego posta i pewnie się kiedyś za niego zabiorę, bo przez te ostatnie 3 lata sporo doświadczyłam w tym temacie.
Dzisiaj serdecznie Wam polecam ten produkt, bo jest delikatny skuteczny, pachnie delikatnie rumiankiem a stosuje się go z czystą przyjemnością.
Jestem ciekawa Waszych doświadczeń z tego typu produktami, koniecznie podzielcie się tym w komentarzu.
Mi ta forma demakijażu bardzo odpowiada :)
OdpowiedzUsuńMam z Clinique takiego cudaka i bardzo lubię :)
Tak wiem, czytałam Twoją recenzję. Może się tez kiedyś pokuszę na ten produkt ale cena mnie zniechęca ...
UsuńOOooo tego jeszcze nie testowałam :D
OdpowiedzUsuńWarto spróbować :)
Usuńwow! jestem pod wrażeniem takiej formy demakijażu :) póki co jeszcze nie mam odwagi wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńDlaczego nie masz odwagi, ja z kolei nie wyobrażam sobie demakijażu bez użycia olei, bo po wszystkim innym wydaje mi się, że mam nie domytą twarz... :) Polecam spróbować.
Usuńbo przyzwyczaiłam się do miceli ;-) najbardziej boję się zapychania... ale ja tak mam, najpierw muszę długo się opierać, ale jak się zdecyduję to na całego ;)
UsuńNo właśnie wszędzie słyszę o tym zapychaniu... Hmmm wierz mi nie ma czego się obawiać, moja cera też ma ogromną do tego skłonność i właśnie widzę, że to oleje ratują całą sytuację i cera wygląda dzięki nim lepiej :)
UsuńA mogę poprosić o link do tej szmatki, którą polecasz? Ja obecnie używam ręczników z Ikei, ale chciałabym spróbować tej Twojej.
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam się z taką formą zmywania makijażu. Rozczarowałam się balsamem Emma Hardie, obecnie używam Clinique, a w planach mam TBS. Dlatego cieszę się, że masz o nim dobre zdanie :)
Nie pamiętam dokładnie opakowania bo mam już ją szmat czasu a wiem, że jest kilka rodzajów ale na 99% to jest ta http://janniezbedny.pl/produkty/sciereczki-z-mikrofibry/sciereczka-uniwersalna
Usuńto jest dość gruba szmatka :)
ciekawa jestem tego ręcznika kuchennego z mikrofibry, bo ponoć jest delikatniejszy ale nie próbowałam. http://janniezbedny.pl/produkty/sciereczki-z-mikrofibry/recznik-kuchenny
Ręczniczki z Ikea też przerabiałam jednak jakoś ta szmatka z Jana zbiera ten olej najlepiej :)
UsuńNaturalne oleje wykazują wysokie powinowactwo do skóry i świetnie się wchłaniają:) Chętnie zaopatrzę się w zaprezentowany kosmetyk. Poszukuję czegoś delikatnego do demakijażu oczu. Niestety, większość dwufazówek podrażnia moje ślepia. Z kolei przeciętny micel nie radzi sobie z tuszem. Rzęsy teoretycznie są pozbawione maskary. W rzeczywistości budzę się z efektem pandy.
OdpowiedzUsuńDokładnie... Borykałam się z tymi samymi dylematami. Dlatego pokochałam oleje i wiem, że to naprawdę działa :)
UsuńJakoś się nie mogę przekonać do takiej formy demakijażu ;-) U mnie musi być micel a potem żel :-)
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś myślałam, przez wiele lat, tylko nie było miceli i zamiast tego używałam dwufazówki. Przygodę zaczęłam od olejków myjących z BU ładnych parę lat temu, gdy sklep raczkował, potem odkryłam ocm, które modyfikowałam wg własnych potrzeb, itd.
UsuńPrzypuszczam, że raczej z olei nie zrezygnuję :)
Ja chyba jednak się nie odważę na zakup tego balsamu, obawiam się o zapychanie. Za to na pewno wypróbuję Clinique Take The Day Off ;)
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować, ale ja jednak nie kupiłam Clinique właśnie ze względu na gorszy skład ...
UsuńCzegoś takiego jeszcze nie miałam, a bardzo bym chciała wypróbować. :) Jak tylko trafię to sobie sprawię jak dobrze zmywa makijaż oczu. :)
OdpowiedzUsuńOj w tej kwestii nie ma sobie równych :)
UsuńCieszę się, że tak dobrze się sprawdził. Ja od lutego stosuję olejek z tej serii właśnie. świetny jest :)
OdpowiedzUsuńI diabelsko wydajny! :) Może następnym razem skuszę się na balsam.
Też myślałam nad tym olejkiem ale to masło ciekawiło mnie bardziej, polecam :)
UsuńŚwietny produkt i bardzo ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńJa od kilku miesięcy używam olejku do demakijażu Clochee. Bardzo doceniam taką metodę oczyszczania mojej suchej cery.
Słyszałam o tej firmie dużo ciekawych rzeczy, olejku nie znam ale chętnie bym mu się przyjrzała :)
UsuńJeszcze tego nie próbowałam, a sądząc po opiniach na pewno warto :)
OdpowiedzUsuńWarto, naprawdę :)
UsuńMam to masełko od niedawna i też je polubiłam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że u Ciebie też się świetnie spisuje :)
UsuńKusi jak nie wiem :)
OdpowiedzUsuńSkuś się skuś :)
UsuńKliknęłam właśnie :P
UsuńWiedziałam, wiedziałam, że się ktoś skusi :)
UsuńNie dawno czytałam inna recenzję tego produktu, bardzo negatywną zresztą i jakoś tak straciłam zainteresowanie tematem, ale muszę przyznać, że teraz znów zaczynam nad nim rozmyślać. Nie mam na razie żadnych doświadczeń z OCM, ale nie ukrywam, że kusi mnie żeby spróbować:)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z negatywna oceną. A jeśli się taka zdarzyła to wg mnie raczej wynikała ona ze złego użytkowania, raczej nieprawidłowego zmywania oleju... Tak myślę. Bo w innym przypadku na skórze nie pozostaje żadna warstwa a co za tym idzie nic nie ma prawa się dziać.
UsuńJestem bardzo ciekawa tego typu produktów :) nie wiem tylko czy zapach akurat tego z the body shop bedzie mi sie podobał :)
OdpowiedzUsuńZapach jest bardzo delikatny, ale warto powąchać bo każdy ma inny gust :)
UsuńNaprawdę prezentacja tego kosmetyku iście zachęca do zakupu :) Jakie ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję miło mi to czytać :)
UsuńChciałabym mieć takie masełko rumiankowe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Ja jestem raczej uzależniona od demakijażu w płynie i to się pewnie już nie zmieni ale recenzja bardzo fachowa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi :)
UsuńJa się nie umiem przekonać do takiej formy demakijazu. Uzywam od lat dwufazy i micela i przy tym duecie chyba pozostanę :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj chociaż, ja kiedyś nie też nie potrafiłam :)
UsuńTakiego produktu do demakijażu jeszcze nie miałam, ale kusisz :)
OdpowiedzUsuńKuszę, bo uważam, że warto spróbować ;)
UsuńMam z tej serii rumiankowy płyn do demakijażu. Jeśli jesteś zainteresowana recenzja na moim blogu...
OdpowiedzUsuńDziękuję, zajrzę :)
Usuńoo..nie wiedziałam, że istnieje coś takiego..bardzo mi się spodobała jego forma :) akurat kończy mi się płyn dwufazowy, może spróbuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam :)
UsuńNarobiłaś mi smaka! Choć zastanawiam się czy nie zrobić własnej mieszanki, bo mam dosyć kapryśną cerę.
OdpowiedzUsuńWłasne mieszanki tez są bardzo dobre i nawet planowałam taką zrobić ale ta jest dla mnie bardzo dobra :)
Usuń