Reklamacja kosmetyków w ROSSMANN - moje doświadczenia z reklamacją tuszu REVLON :)
Pewnie nie jeden raz zdarzyło Wam się kupić kosmetyk, który okazał się bublem lub po prostu nie spełniał zapewnień producenta...
Niestety mi też, dlatego postanowiłam sprawdzić jak to jest z tą reklamacją kosmetyków. I podczas wielkiego szaleństwa zakupowego w Rossmannie (o którym pisałam tutaj na blogu) pech chciał, że trafił mi się prawdziwy bubel. Mowa o tuszu do rzęs Revlon Photoready 3D Volume.
Skusiłam się na niego bo był zafoliowany, więc na pewno nikt nie położył na nim swoich paluchów i nie otwierał. W szafie był tester zatem mogłam obejrzeć szczoteczkę, która notabene bardzo mi się spodobała. Opis również był zachęcający mimo, że standardowy: "nie kruszy się, nie odbija, rzęsy pogrubione i uniesione". Idealnie prawda ?!
źródło |
Prawda niestety okazała się inna, bolesna. Pomalowałam tuszem rzęsy zwyczajnie, jak to zazwyczaj robię gdy rano szykuję się do pracy. A po jakiejś 1h koleżanka zwróciła mi uwagę, że jestem brudna pod oczami. Wierzcie, to nie był bród a cały tusz jaki nałożyłam na rzęsy rozmazał się pod oczami, "panda" to słabe określenie na to co ujrzałam w lustrze :/
Wiedziałam, że Rossmann nie uznaje zwrotów ani nie wymienia towaru. Postanowiłam złożyć reklamację, to była jedyna droga by coś zrobić.
Nie macie pojęcia jakie było zdziwienie pracownicy sklepu kiedy postanowiłam złożyć reklamację. Oczywiście musiałam wysłuchać śpiewkę typu: "Pani się to nie opłaca; strata czasu; oni tego nie uznają; itd." Oszczędzę, Wam tego durnego monologu... Naprawdę noże w kieszeni mi się same otwierały :P
Kiedy wreszcie zakończyliśmy wypełniać formularz reklamacji, pozostało oddać tusz, paragon i czekać na decyzję. Dodam jeszcze, że poprosiłam też o przekazanie mojego zgłoszenia do producenta (to ważne).
Mniej więcej po tygodniu dostałam odpowiedź:
A po po pewnym czasie kolejne pismo :
Producent uznał moją reklamację, mimo iż sklep tego nie zrobił. No szkoda...
Tym razem w sklepie usłyszałam tylko komentarz "Gratuluję, pierwsza reklamacja uznana od siedmiu lat (tyle pracowała ta pani)".
Czy było warto?
Pewnie, że tak. Ktoś powie, że faktycznie po co się poniżać i szargać swoje nerwy w takiej błahej sprawie. Jednak prawda jest taka, że rzadko dociekamy swoich praw a tusz to produkt jak każdy inny i mamy prawo go reklamować.
Co prawda nie kosztował on fortuny jednak moim zdaniem warto było sprawdzić jak to wygląda ze strony Rossmanna. Tymi małymi kroczkami, może coś kiedyś wspólnie zdziałamy i drogerie kosmetyczne zwrot, wymianę czy reklamację będą traktować poważnie. Może zmieni się tez prawo w tej kwestii.
Kto wie...
Dajcie znać jeśli kiedykolwiek reklamowaliście kosmetyk, jestem ciekawa szczególnie jak to wygląda w w innych drogeriach :)
ja zamiast do drogerii to pisałam od razu do producenta. ;p
OdpowiedzUsuńpo 4 miesiacach dostałam w ramach rekompensaty 2 skromne produkty tej firmy ;)
Ja jednak próbowałabym najpierw reklamować bo sklep tez odsyła towar do ekspertyzy :)
Usuńnie miałam paragonu ;p
UsuńProszę podaj mi adres producenta.Ja jestem spuchnięta na twarzy jak balon nie wiem co z tym zrobić a reklamację złożę na pewno
UsuńJestem w szoku! Nawet nie pomyślałam, żeby kiedykolwiek reklamować kosmetyki :). Super, że ci się udało!
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego spróbowałam, bo wiele osób myśli czy z góry zakłada, że to walka z wiatrakami a niekoniecznie tak musi być ;)
Usuńniedługo to tu będzie Hameryka ;D
Usuńoby, oby :)
UsuńPewnie że warto, dla samej satysfakcji. Gratki :))
OdpowiedzUsuńdokładnie hahahah :)
UsuńCiekawa sytuacja, ja popieram dochodzenie swoich praw :)
OdpowiedzUsuńW czasie wyprzedaży -49% kupiłam trzy kolorowe tusze Lovely. Chociaż był tydzień zniżki obowiązującej produkty do makijażu oczu na kasie nabiło mi regularną cenę produktu. Kasjerka nie wiedziała co z tym robić, a był to ostatni dzień promocji, dziesięć minut przed zamknięciem drogerii. Wzięłam te tusze, wzięłam paragon i opisałam wszystko w mailu do Centrum Obsługi Klienta sieci Rossmann. Już następnego dnia dostałam wyjaśnienie, że musiał to być błąd systemu, a różnicę w cenie zwrócili na konto w ciągu kilku dni :) Więc warto upominać się o swoje :)
Dokładnie :)
Usuńcieszę się, że ci się udało :)
szok!! zapamietam na przyszlosc:D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że można reklamować kolorówkę ;-)super, że Ci się udało ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam wyprowadzić Cię z błędu :)
UsuńJa miałam ostatnio problem z pomadką. Reklamacji rozpatrzona i uwzględniona od ręki :-)
OdpowiedzUsuńSuper i tak powinno być :)
UsuńWarto walczyć o swoje, jak każdy będzie zlewał takie rzeczy to będą nam wciskać coraz większy chłam
OdpowiedzUsuńTak może być...
Usuńgratuluję odwagi i chęci. Rossmann się niestety nie popisał...
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć nie uważam aby potrzebna była do tego jakaś odwaga. wystarczy trochę chęci :)
UsuńA co do Rossmanna to niestety prawda :/
To nie jest w żadnym stopniu poniżenie! :) Brakuje mi w polskich drogeriach zwrotu kosmetyków które okazały się bublami, jednak obawiam się, że wiele osób nie potrafiłoby z takiej możliwości korzystać (pewnie działałoby to na zasadzie - co 2 tygodnie nowy tusz, puder, cienie i lakiery :/)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że mogłoby tak być...
UsuńJa nie reklamowałam produktu w Rossie, ale zwracałam. Mama mojego faceta kupiła krem za 50 zł, a okazało się, że jego skład był po prostu fatalny i to była wielka strata kasy...poszliśmy do kasy, powiedzieliśmy, że chcemy zwrócić produkt...pani w kasie na nas popatrzyła wilkiem, zapytała się czemu chcemy zwrócić krem (oburzyła się jak stwierdziliśmy, że ze względu na dziadowski skład, bo "skłądy trzeba czytać przed zakupem!"), ale w końcu zwrot zrobiła. Towar był oczywiście nieotwierany....Szkoda, że w "sieciówkach" z każdej strony atakują nas produktami, które mają fatalne składy a ceny są ogromne. Revlon mnie także rozczarował, ale miałam ich słynny podkład (Colorstay), a nie tusz. Nigdy więcej ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą w 100% .
UsuńReklamacje to temat rzeka...
OdpowiedzUsuńGratuluję pozytywnego rozpatrzenia
Dokładnie i dziękuję :)
UsuńWow! :D Nawet nie przyszło mi kiedyś do głowy, żeby reklamować coś w rossmannie. Ale tak! Masz rację... to jest produkt jak każdy inny. Jeżeli producent coś obiecuje, a nie spełnia swoich obietnic mam prawo reklamować! Tym postem uświadomiłaś mi, że trzeba walczyć o swoje, nawet jeżeli tusz kosztuje 40zł, a nie 250 jak buty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Właśnie to miałam na myśli :)
UsuńMam nadzieję, że wzięłaś kasę a nie nowy ten sam tusz ;)
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie - brawo! Ile z nas w ferworze wściekłości po prostu ciśnie bublem do kosza na śmieci ...
Właśnie o to mi chodziło, nie wyrzucaj - tylko reklamuj.
UsuńNo i wzięłam kasę :D
Jako Konsument zawsze mamy prawo dochodzić swoich praw, obojętnie czy to kosmetyk, czy sprzęt AGD jednak świadomość na tym polu jest zbyt mała z obu stron..... a szczególnie kiedy chodzi o kosmetyki. Śmieszy mnie za to pierwsze pismo, ponieważ sklep tak czy tak odsyła towar do dostawcy/dystrybutora w takim przypadku (nieliczni mają tylko z góry określone umowy w tej kwestii). Dawno temu reklamowałam farbę, która była kupiona w Rossmannie ale że zgubiłam paragon to nie miałam ochoty na wojnę z obsługą i napisałam bezpośrednio do firmy zachowując zdjęcia opakowania i numery seryjne. Reklamacja została uznana.
OdpowiedzUsuńA jak sklep jest naprawdę uparty wystarczy iść do Rzecznika Praw Konsumenta, porada czy uruchomienie sprawy jest bezpłatne.
To prawda świadomość ludzi w tej materii jest różna i wiele osób zapomina, że tak samo jak buty można reklamować szczotkę do zębów czy płyn do naczyń :)
UsuńTeż byłam zaskoczona tym pierwszym pismem dlatego nic nie interweniowałam i czekałam spokojnie na odpowiedź producenta.
Ja jeszcze nigdy nie reklamowałam żadnego kosmetyku, ale wielkie brawa że Ci się udało. Powinnyśmy zdecydowanie częściej dochodzić swoich praw!:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak trafisz na bubel to nie ciśniesz nim w kąt tylko go reklamujesz :)
UsuńJa nigdy nie reklamowałam nic w Rossmannie, ale dobrze wiedzieć, że Ci się udało. ;) Warto walczyć o swoje! ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMoże dożyjemy kiedyś czasów, że będzie można zwracać kosmetyki, które nie spełniły naszych oczekiwań, jak w Stanach :) I że konsumentki będą na tyle dojrzałe, żeby z tej możliwości korzystać w rozsądny sposób...
OdpowiedzUsuńOj marzy mi się to, marzy..
UsuńI tak powinno być, nie trzeba bać się reklamować towaru :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńGratulacje kochana:) Sama nigdy nie reklamowałam kosmetyków, ale uważam, że jeśli jest taka potrzeba to warto i nie ma to nic wspólnego z poniżaniem się. Nie ma co udawać, że wszystko jest w porządku kiedy nie jest. Trzeba o tym mówić, bo tylko wtedy jest szansa na zmianę na lepsze. Może dzięki Tobie więcej osób zacznie reklamować produkty i może kiedyś doczekamy się takiej komfortowej sytuacji ze zwrotami, jaką mają dziewczyny mieszkające w USA. Ja mam jedynie doświadczenie z Rossmannem i ich polityką zwrotów. Kupowałam kiedyś perfumy i z rozpędu zamiast wody perfumowanej, wzięłam wodę toaletową (były w tej samej cenie). Pomyłkę zauważyłam dopiero w domu i od razu wróciłam się do drogerii, ale pani oczywiście odmówiła wymiany, mimo, że produkt był zafoliowany. Wróciłam wściekła do domu i wyżaliłam się mężowi (a w między czasie odfoliowałam opakowanie, pogodzona z porażką). Mąż wziął te rozpakowane perfumy, poszedł do drogerii i tak zbajerował babkę, że mu bez problemu te perfumy wymienili! Powiedział, że woda toaletowa stała tam gdzie perfumowane, stąd pomyłka i jeszcze oni go przeprosili. Ręce mi opadły po prostu jak wrócił do domu.
OdpowiedzUsuńNo niestety, w Polsce chyba trzeba mnieć dobry bajer...
Usuńz jednej strony przeciez co ma sklep sprzadajacy kosmetyki do jakosci kosmetykow ?? przeciez rossman niczego nie jest iwnny ze revlon wydal ciulowy produkt .... wiec tak jk ktos pisal lepiej odrazu do producenta
OdpowiedzUsuńMimo wszystko ja wolę do sklepu. Skoro sklep sprzedał mi taki towar to niech się poczuje do odpowiedzialności, przecież mógł wybrac innego producenta.
UsuńMogłoby u nas być jak w USA, tam zwraca się kosmetyki bez przeszkód :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, mogłoby być...
UsuńCieszę się, że o tym napisałaś i mam nadzieję, że więcej osób będzie walczyć o swoje prawa. Ja miałam dwie podobne sytuacje.
OdpowiedzUsuń1. Kupowałam farby do włosów w rosie do tego miały być gratisy do odbioru w kasie (odżywki) , dostałam tylko jedną, a farb miałam o wiele więcej (widziałam, że pod ladą jeszcze są!!!) Podkreśliłam, że na jedną farbę powinnam dostać 1 odżywkę i że należy mi się więcej jak ta jedna i wytknęłam te pod ladą (bo na początku pani zarzekała się że więcej nie ma -.-) stwierdziła żebym się nie interesowała, one są zarezerwowane i powinnam się cieszyć że dostałam jedną. Ludzi multum, nie chciałam robić zamieszania- wyszłam. Ale nasmarowałam maila zaraz po powrocie do domu. Ross wysłał mi jakąś tanią ohydną odżywkę za to ( z najniższej półki) ręce opadają.
2. Kupiłam mascare maybelline w rosie- wypadły mi po niej rzęsy. paragonu nie zatrzymałam więc napisałam od razu do maybelline. Odpowiedź dostałam błyskawicznie, skontaktowali mnie ze swoim lekarzem + wysłali nowy tusz.
Generalnie chyba szybciej i bardziej skutecznie jest jak pisze się bezpośrednio do producenta.
Faktycznie Rossmann wypadł niekorzystnie ale wg mnie to wina tylko pracowników sklepu. Porażka :/
UsuńBrawo za odzew Maybelline :)
Nie koniecznie tylko pracowników. jak pisałam maila to już do firmy, a i ona tu nie zabłysnęła....Nie wspominając, że ross rozsyła blogerom wielkie paczki z ich produktami "na promocję marki" a mnie wysłano jakiś najtańszy bubel ( żeby to chociaż był produkt z tej marki co ta odżywka obiecana była...ale nie )
UsuńFakt Maybelline zachowało się elegancko.
To świetnie, że udało Ci się z reklamacją. Ja nie reklamowałam jeszcze nic w drogeriach, ale gdyby coś było nie tak, pewnie bym się na to zdecydowała :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj :)
UsuńBardzo się cieszę, że ta sytuacja znalazła swój szczęśliwy koniec i to naprawdę cieszy :-)
OdpowiedzUsuńSama byłam ciekawa jak się skończy, na szczęście po mojej myśli :)
UsuńBrawo :) a jednak można się czasami pozytywnie pomylić ale to dzięki producentowi :)
OdpowiedzUsuńHmm warto zapamiętać, zwłaszcza z tym, by nalegać o wysyłkę listu również do producenta! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńW Anglii można oddać wszystko - kupiłam róż który jednak mi się odwidział, poszłam do drogerii, bez problemu przyjęli. Żadnych pism, wysyłek, nawet paragon niezbyt ich interesował.
OdpowiedzUsuńNiestety Polska jest odmienna w tej kwestii, zresztą nie tylko w tej :/
Usuńgratuluję, że Ci się udało! z własnego doświadczenia wiem, że ciężko jest w ogóle cokolwiek zareklamować, a sklepy, producenci są zawsze najmądrzejsi i cwani... ja akurat miałam zeszłego roku problem z butami na zimę, mało nie kosztowały, więc sądziłam, że będą dobre, po tygodniu mi się rozkleiły, zaniosłam do sklepu z reklamacją, przyjęli, ale po następnym tygodniu oddali mi tylko sklejone i znów w tym samym miejscu pękło, zażądałam zwrotu pieniędzy i po kilku nieprzyjemnie wypowiedzianych zdań w końcu je otrzymałam...
OdpowiedzUsuńTo przykre, że w taki sposób trzeba dopominać się swoich praw....
UsuńMnie w ogóle śmieszmy polityka Rossmanna... Za pewne jak każda zagraniczna firma nie płaci podatków, podobnie jak markety, po prostu Polska jest rajem dla zagranicznych przedsiębiorstw,a swoich to gnoi. Rossmann zasłania się dobrem klientów, dlatego zastrzega sobie w regulaminie - zero zwrotów i wymian... chore. Jeżeli np. produkt jest ofoliowany nie powinno być problemu, co do innych mogę zrozumieć, ale nie w tego typu przypadkach.
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest :/
UsuńNie zdarzylo mi sie jeszcze reklamowac kosmetykow, najczesciej oddaje rozpadajace sie buty:-)
OdpowiedzUsuńButy w Polsce do chyba 90% reklamacji...
UsuńZdarzyło mi się kilka razy zgłaszać zastrzeżenia odnośnie kosmetyku producentowi. Pamiętam, że firma Marion nie dość, że przeprosiła to przysłała w ramach rekompensaty kilka nowości ;)
OdpowiedzUsuńO fajnie z ich strony :)
UsuńChylę czoła :) Nie dlatego że Ci się udało, ale że Ci się chciało :)
OdpowiedzUsuńhahahah od czasu do czasu dla zasady :D
UsuńRównież zakupiłam produkt w Rossmanie, tyle że był to eyeliner marki Astor. Po prostu koszmarny, nawet przez godzinę nie wytrzymał, od razu się rozmazuje, a trwałość niby 24 godziny.. Od razu napisałam do producenta, po Twoim artykule stwierdziłam, że nie warto się bawić z Rossmanem. Mam nadzieję, że rozpatrzą moją reklamację :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za pozytywne rozpatrzenie sprawy :)
UsuńBrawo podziwiam, nawet nie wiem, czy kiedykolwiek przyszło mi na myśl reklamować jakiś bubel.
OdpowiedzUsuńJesteśmy nauczone metody prób i błędów i chomikujemy to całe dziadostwo w domach, licząc, że może następnym razem...
Kiedyś trafiłam na blogi dziewczyn z USA i co? Kupujesz tusz, który nic nie daje, podkład, który się roluje i brzydko wygląda, korektor, który słabo działa i masz do wyboru:
a) z paragonem zwrot kasy, lub jeśli wolisz wymiana
b) jak nie posiadasz paragonu to tylko wymiana
U nas jak nie posiadasz paragonu to nikt nawet nie będzie z Tobą rozmawiał w jakiejkolwiek sprawie, a nawet on nie jest gwarancją jakiegokolwiek sukcesu - przykład rossmanna.
Może jeszcze doczekamy się czasów kiedy firmy będą traktowały Polskę jako klienta, o którego warto zawalczyć, a nie jako tani rynek zbytu:(
http://lova.pl
Dodam jeszcze, że akceptowane zużycie jest do iluś % już dokładnie nie pamiętam, czyli spokojnie możesz poużywać kilka dni i jak coś jest nie tak to oddać!
UsuńWitajcie, tu gość z Google'a. ;)
OdpowiedzUsuńjestem w trakcie "wojny" z Rossmannem o reklamację wody toaletowej Burberry London Men, zapach znam od lat, więc możecie sobie wyobrazić, jakie było moje rozczarowanie, kiedy po otwarciu i pierwszym użyciu, okazało się, że perfumy pachną nutą maggi/stęchlizny, czyli są zepsute, bo ten zapach, jeśli wszystko z nim w porządku, pachnie super smacznie. :)
Standardowa śpiewka "nikt tego nie przyjmie" a 150 zł. piechotą nie chodzi.