NASINE Revitalizing Cream 24h | Krem rewitalizujący do twarzy 24h - MÓJ KREM!
Z marką Nasine miałam okazję spotkać się po raz pierwszy na V Secrets of Beauty. Trzech przystojnych panów prezentowało wtedy swój nowy produkt - krem do twarzy, a dokładnie krem do twarzy dla mężczyzn. Pomyślałam wtedy, ech tam po co mi on... Przywiozłam słoiczek i kilka miniaturek tego cuda i zadowolona wręczyłam mężowi. On oczywiście wziął go od niechcenia bo za mazianiem się takimi produktami nie przepada. Jednak jakoś udało mi się go przekonać. Tu właściwie mogłabym zakończyć recenzję bo mój mąż podsumował go po dwóch tygodniach jednym słowem: DOBRY! To mi dało do myślenia bo zazwyczaj zwyczajnie wszelkie moje próby namawiania go do dalszego używania tego typu kosmetyków odbijają się echem a tu proszę... - "Dobry!"
Zatem z czystej ciekawości zaczęłam podkradać mężowi kosmetyk :P
Ciekawi co było dalej, zapraszam... :)
Z informacji od producenta możemy wyczytać, że jest to krem naturalny i aktywny sporządzony na bazie wody lipowej znanej ze swoich właściwości kojących i ochronnych, zawiera ekstrakt z owoców pieprzu tasmańskiego, który ma działanie niezwykle silnie antyoksydacyjne. Zawiera także składnik o nazwie poligodnial o właściwościach redukujących procesy zapalne i uczucie swędzenia; ekstrakt z jagód goi, który posiada specyficzne polisacharydy i karotenoidy czyli związki działające silnie nawilżająco i witalizująco na skórę. Dzięki systematycznemu stosowaniu kremu skóra ma stać się wypoczęta, dobrze nawilżona, odmłodzona i pełna witalności. Zawiera także naturalne olejki eteryczne z kadzidłowca, błękitnego rumianku marokańskiego i cyprysa.
Zanim przejdę do moich wrażeń związanych z jego używaniem kilka słów wstępu o stanie mojej skóry. Mam skórę bardzo wrażliwą (wiek 35+), mieszaną usianą otwartymi zaskórnikami. Skórę z rozszerzonymi porami; alergiczną i atopową niezwykle podatną na wszelakie podrażnienia i na dodatek z rumieniem. Trudno znaleźć mi krem, który działałby dostatecznie nawilżająco na wszystkie partie twarzy a jednocześnie nie przetłuszczałby strefy T. Potrzebuje ukojenia, działania okluzyjnego i redukcji rumienia oraz stanów zapalnych, które powodują dyskomfort w postaci swędzenia i wysypu krostek. Myślę, że alergicy i atopiki wiedzą o czym mówię.
Opis producenta wydaje się być idealnie stworzony pod potrzeby mojej skóry.
Opakowanie - poręczny słoiczek z matowego szkła opakowany w prosty czarny kartonik z konkretnymi niezbędnymi informacjami.
Zawartość ma ziołowy zapach, zdecydowanie wyczuwam nuty cyprysowe, leśne ale nie są one zbyt intensywne aby zniechęcały mnie do używania. Wręcz przeciwnie, zapach jest elegancki, przyjemny i relaksujący - szczególnie wieczorem.
Krem ma postać dość gęstego masełka, jednak w kontakcie ze skórą jest delikatny i rozsmarowuje się jak gęsta śmietanka. Krem daje porządną dawkę nawilżenia. Naprawdę cienka warstwa kremu sprawia, że moja skóra jest dobrze nawilżona a zazwyczaj w przesuszających się partiach twarzy normalnie wołałaby już pić i pojawiłyby się suche czerwone placki na policzkach. Z tym kremem nie używałam, żadnego serum nawilżającego bo zwyczajnie nie czułam potrzeby. Nawilżenie jakie on daje jest genialne! Po prawie dwóch miesiącach zaobserwowałam też, że rankiem moja skóra absolutnie nie jest zaczerwieniona czy zaróżowiona ma po prostu normalny koloryt. Wreszcie! Jest faktycznie wypoczęta i w strefie T nie ocieka po nocy potem. W tej kwestii nastąpiła zdecydowana poprawa.
Po pierwszym miesiącu poszłam o krok dalej i zaczęłam używać go pod makijaż. I tu zaczyna się prawdziwa bajka, bo okazało się, że znalazłam idealny krem pod minerały. Kiedy krem się wchłonie, zostaje cienka warstewka działająca okluzyjnie na skórę. Nie jest ona tłusta czy śliska a delikatnie jakby wilgotna przez co podkład mineralny trzyma się niej jak kleju. Natomiast silne działanie nawilżające całkowicie wyeliminowało u mnie problem suchych skórek dzięki czemu również podkłady płynne wyglądają zdecydowanie lepiej po wielu godzinach noszenia.
Mąż krem stosował głównie pod oczy i potwierdził moje spostrzeżenia dotyczące nawilżenia i ogromnego komfortu jaki czuje się na skórze po dłuższym użytkowaniu.
Nie wypowiem się na temat działania antyoksydacyjnego ponieważ walka z wolnymi rodnikami to proces długofalowy i myślę, że jeśli nawet zaszły jakieś zmiany w mojej skórze to gołym okiem nie jestem w stanie ocenić w jakim stopniu ten proces przebiegał. Zwracam szczególną uwagę na działanie produktów przeciwzmarszczkowych jednak ten okres czasu był moim zdaniem na to zbyt krótki.
Produkt nie spowodował zwiększenia się liczby zaskórników. Miejsca dotknięte tym problemem czyli nos, broda, czoło nadal pokutują jednak problem się nie pogłębił.
Na koniec skład i tutaj zainteresowani będą zachwyceni, szczególnie zwolennicy naturalnych wyszukanych składników.
Podsumowując mam ogromną prośbę do Panów z Nasine, by zamiast napisu "For MEN" wpisać "UNISEX" bo naprawdę ten produkt wpisuje się w potrzeby wielu kobiet, które borykają się z niedostatecznym nawilżeniem oraz podrażnieniami skóry, których efektem jest swędzenie, rumień o stanach zapalnych nie wspominając.
Koszt kremu to 250 zł i można go zamówić ze strony Nasine, nie wiem czy jest dostępny w drogeriach - nie sprawdzałam. Wydajność ma naprawdę sporą i na jedną osobę spokojnie wystarczy na kilka miesięcy.
Polubiłam ogromnie ten krem i powtórzę za mężem "Dobry"!
Dajcie mi koniecznie znać czy macie takie kosmetyki, które używacie wspólnie ze swoją drugą połową? No i jak myślicie czy jest sens pisania na produkcie "form men" jestem niezmiernie ciekawa :)
Zapraszam także do zaglądania na mój:
O Kochana na tą recenzję czekałam :D Pozdrowienia dla szarmanckiego Męża :*
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu męża ;*
UsuńMam nadzieję, że udało mi się zaspokoić Twoją ciekawość :)
haha zaspokoić :P przyjeżdżajcie do Wawy! <3
UsuńOj kochana gdybym mogła to nawet dzisiaj :)
UsuńJak dobry to fajnie.
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że fajnie :)
Usuńteż polubiłem ten krem :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię ;)
UsuńMuszę sobie zakupić ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy można zamówić próbkę, na pewno warto spróbować. Krem jest dość drogi więc warto najpierw sprawdzić próbkę.
UsuńNo to teraz żałuję, że zapomniałam zabrać mojej torebki z tym kremem i ktoś go za mnie przygarnął ;). Brzmi bardzo zachęcająco i cieszę się, że znalazłaś przypadkiem godnego partnera dla minerałów :)
OdpowiedzUsuńNieeeee! Nie mów, że zostawiłaś torbę z tym kremem !!! Przypuszczam, że ktoś się bardzo z niego uciszył...
Usuńteż żałuję, że jedynie próbka była... chyba chociaż ją podkradnę męzowi...
OdpowiedzUsuńFajnie brzmi :)
Oj jak nie użył jeszcze to koniecznie zabierz hahahah :D
UsuńFirma zupełnie mi nieznana, ale skład brzmi tak, że chętnie bym to zmieniła ;)
OdpowiedzUsuńO tak, masz rację :) INCI przykuwa uwagę, nawet bardzo!
UsuńCiekawe składniki prawda ;)
UsuńPrzewiduję potencjał dla mojej skóry :) Wpada na listę zakupów, może i dla mnie okaże się dobrym wyborem.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mogłabyś spróbować. Być może to będzie to. Jestem ciekawa jak Twoja skóra zareaguje na taki skład, bo nie powiem jest to dość porządny kaliber. U mnie nie pojawiła się żadna rekcja alergiczna ani wysyp a nie powiem miałam obawy patrząc na te olejki eteryczne. Jednak warto było ;)
UsuńJuż skontaktowałam się z firmą, czekam tylko na ustalenie kwestii odnośnie przesyłki :) Zobaczymy jak to cudo się u mnie spisze, może podstępem przekonam też i męża, choć w to akurat nie bardzo wierzę ;)))
UsuńKrem ma piękną bazę, jeżeli można tak powiedzieć. Naprawdę zwraca uwagę, składniki aktywne (użyte ekstrakty to kolejny smaczek), zawarte oleje także są bardzo ciekawe. Myślę, że powinno być OK - odpukać - już dawno nie miałam żadnej reakcji alergicznej jeżeli chodzi o składniki zapachowe. Oby tak zostało ;)
Tak czułam, ze się skusisz:) Strasznie jestem ciekawa Twoich wrażeń, będę czekań na relację :)
UsuńWiesz, od ponad miesiąca używam kremów Arkany i jestem nimi zmęczona. Zwyczajne kremiszcza, które dla cery bez większych problemów mogą być. Dla mnie okazały się za słabe, gdyby nie koncentraty Liqpharm, kwas laktobionowy i sera Kuramoto oraz Hyanul, to nie miałby racji bytu. Już miałam na nowo kupić zestaw z Oskia, ale pojawiłaś się z recenzją tego kremu i pomyślałam, że nie mam nic do stracenia :) Zawsze mam największy ból ze znalezieniem kremu na dzień, zwłaszcza że ja filtrów nie używam na co dzień zbyt regularnie poza sezonem letnim.
UsuńNa pewno dam znać, czy to cudo się sprawdziło :)
Ten krem spokojnie zastąpił u mnie krem na dzień i na noc. Tylko okolice pod oczami traktuję różnie. Nasine wklepuję a potem chwilę wącham dłonie :) Na początku dziwny był dla mnie niby męski, drzewny cyprysowy zapach, który jest zasługa tych olejków eterycznych ale z czasem bardzo go polubiłam. Jest naprawdę relaksujący.
UsuńA Ty próbuj, myślę, że To był dobry wybór patrząc na potrzeby Twojej skóry.
czytam sobie opis Twojej cery i naszła mnie refleksja, że brzmi bardziej jakbyś miała trądzik różowaty a nie atopowe zapalenie skóry. ale oczywiście mogę się mylić. ani jedna ani druga opcja to nic przyjemnego :(
OdpowiedzUsuńco do kremu - co za skład! nie dziwię się, że spróbowałaś :)
UsuńLeczyłam skórę jakiś czas temu lekami na trądzik różowaty i dermatolog już kilkanaście lat temu podejrzewał go u mnie ale pewności nie miał na 100% przez to, że jestem alergikiem. Musiałabym całkowicie wykluczyć alergeny, żeby ocenić faktyczny stan skóry ale nie czuję na razie takiej potrzeby. Myślę, że gdy faktycznie będzie jeszcze gorzej na pewno znów pojawię się w jakimś gabinecie lekarskim, tymczasem obserwuję i stawiam na dobrą pielęgnację ;)
UsuńMusze przyznać, że mnie zaintrygowałaś tą recenzją :) Ja od jakiegoś czasu używam kremu z Eve Lom - http://wisebears.pl/okazja/kosmetyki-eve-lom-25-z-kodem/ i bardzo go cenię i lubię, ale jak to kobieta, czasem lubię zmiany, może wypróbuje ten, o którym piszesz :) Korci mnie, żeby spróbwać czegoś nowego. Najwyżej wrócę do tego sprawdzonego :)
OdpowiedzUsuńNie znam Eve Lom, niegdy nie spotkałam się z ta marką, a Nasine polecam :)
Usuń